Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:14

Inspektor Wilk złapał krwawy trop

Inspektor Wilk złapał krwawy tropŹródło: Inne
d2seulw
d2seulw

Czy jesteś pewien, że dobrze znasz swoich sąsiadów? Wiesz skąd pochodzą, czym się zajmują, kim są naprawdę? Jeśli tak – to jesteś w lepszej sytuacji niż mieszkańcy współczesnego Nowego Jorku, zaludniający plansze oryginalnego komiksu Billa Willinghama Baśnie. Są oni bowiem przekonani, że o kilku swoich sąsiadach wiedzą niemal wszystko, przekonanie to jednak jest na wskroś błędne. Nie wiedzą przecież na przykład, że ta ładna, miła pani o aparycji kobiety biznesu, tak naprawdę jest Królewną Śnieżką, zarządzającą sporą społecznością, która do Nowego Jorku przybyła wprost z Krain Baśni. Nie wiedzą też, że ten wiecznie nieogolony i odpalający jednego papierosa od drugiego dżentelmen, to najprawdziwszy Wilk (ten od świętej pamięci Czerwonego Kapturka i Babci), odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa wśród Baśniowców. W końcu – nie mają zupełnie pojęcia, że miłośnik szermierki, cechujący się nienagannymi manierami, to niejaki Sinobrody, znany niegdyś z – delikatnie mówiąc – niezbyt szarmanckiego zachowania
wobec swoich kolejnych małżonek.

Cała wspomniana trójka, podobnie jak liczna rzesza innych postaci ze skarbnicy ludzkich baśni i legend, została zmuszona do ucieczki ze swoich światów. Ucieczki przed armią najeźdźców pod wodzą istoty zwanej Adwersarzem, która postawiła sobie za cel ciągłą ekspansję. Schronienie Baśniowcy znaleźli właśnie w kosmopolitycznym i wieloetnicznym Nowym Jorku, gdzie najłatwiej wtopić im się w niezwykle zróżnicowaną społeczność jego mieszkańców. I gdzie ich intrygujące zainteresowania i zajęcia, żeby nie powiedzieć dziwactwa, nie rzucają się tak bardzo w oczy. Pomimo wielu zadawnionych konfliktów, Baśniowcom udaje się żyć we względnej zgodzie, co bardzo pomaga w zachowaniu ich prawdziwej tożsamości w tajemnicy. Niestety dzieje się tak tylko do czasu... Do czasu mianowicie, aż siostra Śnieżki, bardzo zresztą rozrywkowa Róża Czerwona, znika pozostawiając zdemolowane mieszkanie pełne krwi. Śledztwo w sprawie wyjaśnienia makabrycznej zagadki rozpoczyna oczywiście sam Wilk, a czyni to w sposób systematyczny i korzystając
z metod rozumowania, których sam Sherlock Holmes by się nie powstydził. Sprawdza każdy trop, węszy wśród wszystkich, którzy Różę znali – prowokuje, przekonuje, przesłuchuje, zbiera kolejne elementy układanki. Jego niezbyt efektowne metody nieszczególnie przypadają za to do gustu Śnieżce, która chciałaby jak najszybciej poznać prawdę. Tym bardziej, że do miasta powraca Książę Uroczy, jej były mąż, którego osoba stała się niegdyś przyczyną zapanowania epoki lodowcowej w stosunkach pomiędzy nią a zaginioną siostrą.

Przybysze z baśniowych krain w ujęciu Willinghama (a perfekcyjnie narysowani przez Medinę, Leialohę i Hamiltona) stracili swoją bajkową schematyczność i przewidywalność, i w wielu przypadkach stali się bardziej ludzcy niż sami ludzie. Skupiły się w nich i zostały uwypuklone wady i zalety charakteru tak bardzo rozpowszechnione w naszym świecie. Autor pokazuje, jak bardzo musieli zmienić się Baśniowcy, aby móc żyć i funkcjonować wśród ludzi, aby przystosować się do nowych warunków i przetrwać. Przyswoili więc sobie zdobycze ludzkiej biurokracji i metody zarządzania „zasobami ludzkimi”, czy nowoczesne wynalazki z komputerami na czele. Ale popadli też w ludzkie nałogi (Wilk palacz) i przyzwyczajenia (Róża imprezowiczka, Książę notoryczny podrywacz). Co najważniejsze jednak dla ich nowej egzystencji, pozbyli się (przynajmniej do pewnego stopnia) obciążeń z często niechlubnej przeszłości. Wprowadzili bowiem w swojej społeczności politykę „grubej kreski” – czyny, które popełnili w światach, gdzie wcześniej
mieszkali, zostały im wybaczone i mogli zaczynać życie w świecie ludzi z czystym kontem złych uczynków. Dlatego Wilk z powszechnie znienawidzonego postrachu nieletnich stał się szanowanym stróżem prawa i porządku, a Sinobrody z ponurego zbrodniarza – przeobraził się w najbardziej szczodrego donatora baśniowej społeczności. I właśnie w całej opisywanej i narysowanej historii, szczególnie interesująco prezentuje się to przewartościowanie niektórych cech charakteru, które oryginalne przekazy legend czy baśni przypisywały poszczególnym postaciom. Na tym swoistym dysonansie poznawczym zasadza się przewrotny humor komiksu wymyślonego przez Willinghama, co w połączeniu z nieprzewidywalnymi niuansami kryminalnej intrygi stanowi dobrą bazę dla wciągającej intelektualnej gry, prowadzonej przez twórców z czytelnikami.

d2seulw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2seulw