1. Lord Jim - Joseph Conrad
Zaskoczeni? Lord Jim na pierwszym miejscu? Jak najbardziej! Prawdopodobnie dla wielu z was lektura powieści Conrada w liceum była prawdziwą męką. Dla mnie również. Wydawało mi się, że książka ma kilka tysięcy stron, a problemy w niej poruszane są bardziej wydumane i przegadane do granic możliwości niż rzeczywiste i naprawdę istotne. Skąd takie traumatyczne doświadczenia lekturowe?
Po pierwsze, winą obarczyć możemy daleki od oryginału i kulejący stylistycznie przekład Zagórskiej, który od angielskiego Lorda Jima różni naprawdę sporo (Kłobukowski pisze o specyficznie kulfonowatej polszczyźnie i licznych inwencjach Zagórskiej oraz spustoszeniach dokonanych przez „huragan Aniela”). Po drugie, karygodne i zgoła niemoralne jest wmuszanie tej wspaniałej powieści w kilkunastoletnich młodzieńców, którzy niewiele z niej potrafią zrozumieć.
I nie chodzi o to, że licealiści nie potrafią czytać ze zrozumieniem, ale o to, że rozpisana na czterysta gęstych, esencjonalnych stronic, stylistycznie doskonała (dzięki nowemu, „współczesnemu”, kongenialnemu przekładowi dokonanemu przez Michała Kłobukowskiego) i precyzyjnie skonstruowana opowieść o honorze i odwadze, dojmującej samotności i wstydzie, winie i potrzebie odkupienia jawi się sporej części młodzieży jako nużące, rozwlekłe bajania faceta, który tak właściwie to jest idiotą.
Nie dość, że skończony idealista i romantyk, nie dość, że zrobił coś, co zrobiłby każdy w podobnej sytuacji (tj. uciekł, by zachować życie), to jeszcze teraz – kiedy dawno jest „po wszystkim” – nie potrafi o tym zapomnieć, prowadzi niekończące się monologi i rozmowy na ten temat, a do tego próbuje tę plamę ze swojego honoru zmyć. Dla większości licealistów Jim nawet jeśli jest bohaterem to raczej małostkowym i żałosnym.
Lord Jim przeczytany powtórnie, już kilka dobrych lat po liceum, jest już zupełnie innym utworem. Nie jest szkolną lekturą czytaną pod dyktando pastwiącej się nad pokornymi czytelnikami polonistki, ale arcydziełem co się zowie.* I właśnie dlatego warto raz jeszcze przeczytać powieść Conrada - najlepiej jeszcze przed skończeniem trzydziestki, przed doświaczeniem kryzysu wieku średniego i przed wkroczeniem w "smugę cienia"*( Grzegorz Wysocki ).
Oprac. zestawienia: Grzegorz Wysocki, ksiazki.wp.pl